#TOP 10, czyli rzuć wszystko i jedź w Bieszczady. Zdrowie; RzInfo; 11.05.2022 14:43; obraz_2022-05-11_164307397. Pogoda sprzyja długim spacerom i wyprawom w góry

Rzuć wszystko i wyjedź w filmowe Bieszczady! 13:32Przed nami trzecia edycja Podkarpackiego Szlaku Filmowego. Tym razem w dniach 24-30 lipca organizatorzy zapraszają w Bieszczady. Zaplanowali siedem dni filmowych atrakcji w najbardziej klimatycznych miejscach tego regionu. Już od lat 50-tych XX wieku filmowcy zakochiwali się w Bieszczadach. W dzikich plenerach tego regionu powstały takie produkcje jak „Rancho Texas” Wadima Berestowskiego (1958) – pierwszy […]Więcej w serwisie ›
3.2K views, 21 likes, 1 loves, 0 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Ryobi Polska: Rzuć wszystko i razem z Ryobi jedź w Bieszczady! Jeden akumulator One+ i od razu masz więcej miejsca w
Cztery muzyczne sceny, warsztaty, zajęcia jogi i bliskość natury. Goadupa Festival już w lipcu! Goadupa Festival w Bieszczadach w tym roku organizuje swoją ósmą edycję i patrząc jak rośnie i prężnie się rozwija, możemy spodziewać się jeszcze piękniejszych i niezapomnianych wrażeń. Wydarzenie jest dla tych, którzy pragną oderwać się od własnej codzienności i chcą przenieść się na kilka dni w świat, w którym potrzeby duszy i serca stają na pierwszym miejscu. Festiwal odbywa się w Bieszczadach, w jednej z najpiękniejszych krain w Polsce. Kiedyś mekka hipisów, artystów i zbłąkanych wędrowców, dziś kultowe miejsce na mapie Polski, które koniecznie trzeba odwiedzić przynajmniej raz w życiu. W tym roku Goadupa oferuje jeszcze więcej atrakcji, bo tym razem muzyka zabrzmi na aż czterech scenach. Main stage z psychedelic trance, Chill&Groove, dla poszukiwaczy dubowych, etnicznych chillujących klimatów, poprzetykanych setami techno, Zen Canyon z „dojrzałą elektroniką” oraz niespodzianka dla wszystkich fanów wydarzenia: Life stage, na której usłyszycie psychodeliczne odsłony space rocka, jazzu, stonera czy hip hopu. Oprócz muzyki czekają tez na was warsztaty duchowe, kursy rozwoju osobistego, zajęcia jogi, żonglerki czy masaże. Sprawdzcie poniżej obszery lineup tego wydarzenia! Bilety są już dostępne na naszej stronie, Aes Dana (FR), Algorika (FR), Atan (PL), Atmos (SE), Bartech (PL), Braincell (CH), Deliriant (RSA), Diksha (BR), Ditch (PL), Dzida (PL), Eclipse Echoes (BR), Ejczka (CZ), Etnica (IT), Havaya (PL), Hypnoxock (ES), JediMaster (PL), Jot (PL), Kino OKO (PL), KodaKade (PL), Lunatix (PL), Mabeat (PL), Maiia 303 (RU), Meff (PL), Mysterion (ARG), Nanoplex (UK), Neutron (UK), Nois (PL), Nozyo (PL), Ochen (PL), Pleiadians (IT), Praecox (PL), Psique (BR), Sabretooth (UK), Silicon Sound (FR), Solar Spectrum (CH), Tek (SE), Tetrasound (UK), Toxic (ES), Trip (PL), Vlastur (GR), Will O Wisp (ARG), Wyrx (PL), Zloj (SE), Abu (PL), Abyss (PL), Antek (USA), Arayan (PL), Arma (PL), Asphodel (PL), Bladzinsky (PL), Ben Coda (UK), Bongo (PL), CJ Art. (PL), Damon (PL), DJ Ipcress (UK), Dominorr (PL), Dub Therapist (PL), Dubseed (PL), Elf (PL), Epix (PL), Etnica in Dub (IT), Green Beats (ES), Hemisphere (PL), Halfred (IT), Invoker (PL), Jan III Faza aka Fonix (PL), Johannes Regnier (FR), Jurek Przeździecki aka Epi Centrum (PL), Kjub (PL), Kuczer (PL), Iacchus (UK), Land Switcher (FR), Maiia (RU), Mainliner (PL), Marion (PL), Matured Structure (UK), Mistic (PL), Panda on the bamboo tree (PL), Parvati in Dub (GR), Paul Kwitek (PL), Primal (PL), Red Sun Rising (PL), Sin (PL), Space Boy (PL), Styropian (PL), Tara Putra (DE), Tween (PL), Yaos (PL), Zoe (PL) Polub na Facebooku: Nie przegap
W Bieszczady, a jakżeby inaczej. Oprócz przepięknych widoków, niezapomnianych wschodów i zachodów słońca, czystego powietrza, porykujących gdzieś w oddali jeleni, przemykających lisów, a nawet wilków, zabytków przypominających o wielokulturowości tego obszaru, Bieszczady są po prostu miejscem magicznym.
Czasem każdy z nas ma ochotę rzucić to wszystko i wyjechać. Czy to w Bieszczady, czy też na Mazury, gdziekolwiek z dala od zgiełku miasta, szybkiego tempa życia i całej tej codziennej rutyny. Matt i Jessica Johnson zebrali się na odwagę i postanowili zmienić swoje życie. Rzucili pracę i ruszyli w podróż. Z własnym kotem. Do tej pory cisnęli swój amerykański sen. Szkoła, później małżeństwo, dom, oczywiście na kredyt i wspaniała kariera. Wszystko to mieli, ale nie czuli się szczęśliwsi czy bardziej spełnieni. Ich życiu czegoś brakowało. Jakiejś odmiany. Sprzedali więc wszystko co mieli i postanowili ruszyć w podróż życia. Za pieniądze ze sprzedaży kupili łódź, dzięki której mogą podróżować, a pozostałą część zarobionej kwoty przeznaczają na codzienne wydatki. Teraz pływają oni po wodach i oceanach razem ze swoją kotką Georgie. Odwiedzili już kilka krajów, między innymi Bahamy, Kubę, Peru czy Jamajkę. Takie podróże to nie tylko wspaniałe przeżycie, ale także niezwykłe wspomnienia, które będą towarzyszyć im do końca życia. Matt z Jessicą nie czekali, aż odłożą odpowiednią sumę na spełnianie swoich marzeń. Oni po prostu rzucili wszystko, sprzedając cały swój dotychczasowy dorobek, zostawiając swoją pracę, swoje życie tylko po to, aby podążać za swoimi pragnieniami. Zmiana wyszła im na dobre, ale para nie jest pewna jak długo będą pływać. Może cztery lata, może więcej. Zobaczcie niesamowite zdjęcia z ich podróży! tekst | Karol Sobczak

To nie jest kwestia bieszczad ale wszystkich mniejszych sklepów w całym kraju. Wystarczy poczytac.Umowy z dostawcami kart są bezlitosne, prowizje stanowią nawet 5-6% transakcji dla mały

Tomek Chołast: Dzień dobry! Dziś rozmawiamy z panią Kamilą Pokorą, która jest..? Kamila Pokora: Członkiem Komendy Hufca ZHP Pabianiace do spraw Harcerskiej Akcji Letniej i szefem stanicy Hufca Pabianice w Dwerniku, w mi miło panią gościć. Dziś porozmawiamy o Dwerniku, a w zasadzie o Hessówce w Dwerniku. Zacznijmy od tego, po co harcerzom stanica w Bieszczadach? No jak, po co?! Bieszczady to przecież najpiękniejszy skrawek Polskiej ziemi. Harcerze od samego początku lubią spędzać czas przede wszystkim na łonie natury. Bieszczady dają nam taką możliwość, ponieważ ich piękno i dzicz, która tam jest, daje nam możliwość spędzania tam naprawdę cudownych chwil, zdobywania nowych umiejętności i bardzo bliskiego kontaktu z naturą. Kto ją zbudował?My zakupiliśmy tę stanicę od rodziny Hessów, którzy zbudowali całe swoje gospodarstwo. W latach 70. wybudowali najpierw dwa małe domki, a później swój duży dom rodzinny. Zbudowali tam także dużą oborę, posadzili wiele drzew. Głównym gospodarzem był Marian Hess ze swoją żoną, Józefą. Marian był artystą, malarzem, pisarzem, etnografem i tak naprawdę związał się z Bieszczadami jeszcze na studiach, kiedy się w nich zakochał. Razem z żoną szukali takiego fajnego, spokojnego miejsca, w którym mogliby się osiedlić, ponieważ oboje byli z miasta. Marian z Józefą wybudowali przepiękny dom. Panowie z Nadzoru Budowlanego powiedzieli, że jak na artystę, Marian jest naprawdę niezłym budowlańcem, a jak na budowlańca, bardzo dobrym artystą. Dom jest rzeczywiście niezwykły, ma niesamowitą duszę, jest wybudowany z tego, co kiedyś było do zdobycia, czyli jest parę cegieł, ale głównie są tam kamienie, trochę gliny, jakaś słoma, trochę cementu. Poza tym, taką dodatkową rzeczą, która jest niezwykła w tym domu to to, że kominek jest umiejscowiony na pierwszym piętrze, czyli jest jakby w powietrzu - i to jest że stanica wymaga remontu. Na co konkretnie zbieracie pieniądze?Zbieramy pieniądze głównie na to, żeby wyremontować ten dom, czyli tak zwaną Hessówkę. Ta Hessówka jest takim centrum dowodzenia, czyli z jednej strony jest to miejsce, w którym mieszka kadra, która zajmuje się stanicą, z drugiej strony jest to magazyn żywności i jest tam też ambulatorium. W momencie, kiedy dzieci przebywają u nas w stanicy i potrzebują pomocy pielęgniarki czy lekarza, to właśnie tam przychodzą. Tak naprawdę jest to z jednej strony miejsce bardzo symboliczne dla całych Bieszczad, a z drugiej strony niezwykle ważne dla nas - osób prowadzących to stanica ZHP. Czy wyjaśni nam pani różnicę między ZHP i ZHR? Tak naprawdę różnica jest niewielka, bo mamy prawie takie same ideały. Jedyne, czym się różnimy, to to, że w ZHP można mieć drużyny koedukacyjne, natomiast ZHR ma drużyny albo damskie, albo męskie. Ale biorąc pod uwagę nasze prawo harcerskie, ideały, które wyznajemy, to właściwie są one takie sprawiło, że zechciała pani zostać harcerką?Mama mi kazała (śmiech). Teraz już jestem taką dużą harcerką. Kiedyś mama powiedziała, że mam już 10 lat, więc jadę na dalekie wakacje, żeby się trochę nauczyć życia”. No i wysłała mnie na 24 dni obóz do Mrzeżyna nad morzem. Dla takiej dziesięciolatki było bardzo długo, biorąc pod uwagę rozłąkę z mamą. Pojechałam na ten obóz i właściwie od dziesiątego roku życia jestem w harcerstwie i działam. Zakochałam się po prostu! Zakochałam się w tym spaniu w namiocie na kanadyjce, w zabawach z rówieśnikami, ze starszymi, młodszymi. W tym, że żyjemy blisko natury. Czasami jest mokro, czasami jest zimno, ale zawsze jest bardzo wesoło. To jest najważniejsze. I chyba harcerstwo to jest taka niesamowita szkoła życia, gdzie z jednej strony robimy wiele dla innych, ale tak naprawdę robimy wiele dla samych siebie. Harcerstwo nauczyło mnie odpowiedzialności, gospodarności, zaangażowania. Każda osoba, która jest w harcerstwie, rozwija się przez system stopni, system sprawności, które zdobywamy. Chociaż wydaje nam się, że to jest nic takiego, to później ktoś, kto jest w harcerstwie jest w stanie rozpoznać spośród innych osób, kto też do tego ZHP należał, to widać. Może to jakaś nić, która nas łączy? Pewne rzeczy jesteśmy w stanie kawał życia spędzony w harcerstwie. Jakie jest to najwspanialsze wspomnienie, które pierwsze przychodzi pani do głowy?Mam wiele takich wspomnień. Takie wspomnienie związane chociażby z Bieszczadami, jest z czasu, gdy już byłam drużynową. Zabrałam moje dziewczyny w góry i pamiętam, że jak wchodziły na Połoninę Caryńską, to powiedziały, że jestem beznadziejna, bo każę im się męczyć i chodzić po górach. Na dodatek nie pozwoliłam im jeść po drodze. Powiedziałam, że kanapki będą dopiero na szczycie. Po czym, jak wyszły z lasu i zobaczyły te niesamowite widoki to spojrzały na mnie i powiedziały “No dobra. Będziemy z Tobą chodzić”. To jest jedno z takich niesamowitych wspomnień związanych zwłaszcza z tym, jak byłam już drużynową, czyli miała swoją drużynę, swoją ekipę dzieciaków i z nimi spędzałam bardzo dużo czasu. To są też rejsy żeglarskie, to rajdy po lasach, to wspólne wyjścia na lodowisko. Naprawdę, tych wspomnień jest bardzo dużo i są bardzo różnorodne. Później, kiedy już zostałam instruktorką, to organizowałam różne imprez dla całego Hufca, czy też nawet dla harcerzy z całego województwa łódzkiego. Byłam też komendantem Chorągwi Łódzkiej, czyli harcerzy z całego województwa łódzkiego, z którymi pojechałam na Jamboree, czyli Światowy Zlot Skautów do Anglii z okazji stuletniej rocznicy powołania skautingu. Tych wspomnień jest tak dużo, że teraz, gdy kazał mi pan wybrać, to aż się rozmarzyłam, bo tego było tak bardzo, bardzo dużo. A jaka niezwykła, bądź zaskakująca historia wydarzyła się w stanicy?Oj, niejedna (śmiech). Zawsze, jak przyjeżdżamy na wiosnę, to robimy porządki i czasami znajdujemy przeróżne rzeczy, głównie są to tropy. Kiedyś znaleźliśmy w połowie zjedzoną sarenkę. Pokazuje nam to, że to jest miejsce, gdzie przede wszystkim rządzi natura. Samą stanicę jest u podnóża góry Otryt. Blisko Otrytu jest gawra niedźwiedzicy. Ta niedźwiedzica mniej więcej co drugi rok ma małe. Powiem szczerze, że czasami, jak przyjeżdża się tam wiosną albo późną jesienią, żeby zamknąć bazę, i widzi się ślady misia na stanicy, to człowiek nabiera jeszcze większego respektu do tego na co dzień zajmuje się Hufiec ZHP Pabianice?Praktycznie tym samym, co całe ZHP u nas w kraju - zajmujemy się wychowaniem młodych ludzi. Staramy się, żeby każde dziecko, które trafia do drużyny harcerskiej, do drużyny zuchowej, mogło się rozwijać w wielu dziecinach i dajemy. Każdy, kto wstępuje do harcerstwa, dostaje możliwość zdobywania nowych umiejętności poprzez zbiórki, które organizujemy, poprzez jakieś wyjścia, wycieczki, rajdy, obozy specjalnościowe, na przykład w Pabianicach mamy drużyny żeglarskie. Dajemy tym dzieciakom szansę na to, żeby poznały świat, który jest poza komputerem, poza telewizorem. Czyli wychodzimy z nimi do lasu, uczymy ich tego, jak sprawdzić za pomocą kompasu, gdzie jest północ. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że są to rzeczy starodawne, ale później okazuje się, że jak się telefon rozładuje w środku lasu, to tylko harcerz, albo osoba, która miała cokolwiek wspólnego z terenoznawstwem jest w stanie się z tego lasu wydostać. Więc uczymy ich samodzielności, tego, żeby w każdej sytuacji byli w stanie się odnaleźć, żeby byli zorganizowani i potrafili dawać sobie pomysł na zrzutkę?Jako Hufiec organizujący Akcję Letnią, do tej pory byliśmy w stanie wszystkie remonty i renowacje zrobić sami, biorąc pod uwagę chociażby kwestie finansowe. Niestety, w tamtym roku kominiarz, który przyjeżdża do stanicy i wszystko sprawdza powiedział, że podpisuje mi dokumenty, ale że to ostatni rok. Rzeczywiście okazało się, że to był ostatni moment, ostatni rok, ponieważ komin się właśnie posypał. Przy robieniu komina niezbędne było zrobienie też nowego kominka. Do tego wszystkiego dach, który był kładziony w latach 70., czyli 50 lat temu. Okazało się, że jest potrzebny natychmiastowy remont. To wymaga dużego zaangażowania i nie mówię tylko o kwestiach finansowych, ale także o osobach, które mają się tym zająć. Są rzeczy, których my, własnym sumptem, nie jesteśmy w stanie tutaj dokonać i potrzebujemy prawdziwych specjalistów. Dlatego pomyśleliśmy, że zrzutka będzie dobrym wyjściem. Jak się okazało, całkiem nieźle nam idzie. Tak, zrzutka wciąż trwa, jesteście na półmetku. Potrzebujecie zebrać 150 tysięcy na liczniku w tej chwili jest ponad 76 tysięcy złotych. Nasi odbiorcy mogą was wesprzeć pod adresem Co sprawiło, że zdecydowaliście się na wybranie właśnie naszego portalu?Myślę, że to jest fajne narzędzie, które dociera do dużej grupy ludzi. U nas w Pabianicach, dużo mówiło się o tym, że robimy zrzutkę. Pisano o niej w lokalnych mediach, był o tym program w pabianickiej telewizji. Zrzutka z racji tego, że jest internetowa, działa na całym świecie. I rzeczywiście, osoby, które wpłacały, które się tym interesowały pochodzą nie tylko z Pabianic, ale również z innych miast, ale także z innych krajów. To jest niesamowite. I myślę, że każdemu, kto kiedykolwiek był w Bieszczadach, a na pewno każdemu, kto był u nas w stanicy i choć na chwilę wszedł do Hessówki, łezka gdzieś się zakręciła i stwierdzili, że po prostu trzeba waszej zrzutce są dostępne nagrody, czy zechciałaby Pani opowiedzieć o tych najciekawszych?No jedna jest taka naprawdę najciekawsza za wpłatę 150 tysięcy, albo więcej. Dajemy możliwość pobytu w Bieszczadach z prawdziwymi zakapiorami. Mamy tutaj taką cegiełkę w Hessówce, jak pobyt z wyżywieniem w stanicy podczas tegorocznych wakacji. To jest dla osoby, która wpłaci 5 tysięcy. Dla osoby, która wpłaci 10 tysięcy - i mamy taką wpłatę, to jest w ogóle niesamowite! - jest siedmiodniowy pobyt u nas w stanicy z opieką osoby, która będzie w stanie pokazać Bieszczady i też przedstawić historię naszej bazy. Mamy bieszczadzką plakietkę, standardowe podziękowania i kalendarz bieszczadzki. Tych baz w Bieszczadach jest zdecydowanie mniej. Kiedyś ich było ponad 30, czyli właściwie w każdej bieszczadzkiej wsi był osób harcerski, przyjeżdżali młodzi ludzie z całej Polski. teraz jest na bodajże 5, z czego ta nasza jest jedną z najstarszych gdzie upatrywać powodu drastycznego spadku liczby tych baz?Na pewno wynikiem zmniejszenia liczby tych baz jest to, że Bieszczadzki Park Narodowy poszerza swoje terytorium i już na terenie Parku nie mogliśmy organizować Harcerskich Akcji Letnich. Poza tym, nie ukrywajmy, troszeczkę się zmieniły czasy. Kiedyś na obozy harcerskie jeździli wszyscy, bo to była jedna z dwóch możliwości wakacyjnych. Druga to były na przykład kolonie zakładowe. Teraz, jeżeli ktoś sobie wymyśli, że chce jechać na wakacje do Zanzibaru na obóz młodzieżowy, to jest taka szansa. Z jednej strony myślę, że to kwestie terytorialne, z drugiej myślę, że to kwestie zainteresowań. Natomiast fajne i ważne jest to, że do naszej stanicy przyjeżdżają nie tylko harcerze z ZHP czy ZHR, ale także różne stowarzyszenia młodzieżowe. Więc my nie jesteśmy zamknięci tylko na ZHP, ale każda grupa zorganizowana, która chce mieszkać pod namiotami - bo to trzeba zaznaczyć, że my tutaj nie mamy domków, tylko mamy normalne namioty, w których stoją kanadyjki, na takiej kanadyjce jest materac wojskowy, dostaje się koc i można się poczuć, jak prawdziwy bieszczadnik - może do nas w sezonie letnim, czy też w innych porach roku?Grupy zorganizowane, młodzieżowe zdecydowanie w wakacje. Natomiast kiedy mówimy o grupach instruktorów, albo mniejszych grupach, to mogą one przyjechać do nas również poza sezonem kim należy się kontaktować, gdyby ktoś zechciał Was odwiedzić?Na ten moment ze mną, najlepiej mailowo: [email protected]. Nie ukrywam, że szukamy szefa bazy - takiego, który chciałby zamieszczać w Bieszczadach albo przez cały rok, albo w sezonie od kwietnia do października i prowadzić taką bazę. Niestety, moja aktualna praca nie pozwala mi na to, żeby spędzać tam chociażby dwa miesiące. Baza ma naprawde ogromny potencjał. Szukamy kogoś, kto pokocha to miejsce tak samo, jak my, a jeżeli będzie do tego harcerzem, to będzie cudownie, bo będzie wiedział, z czym to się wszystko je. Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do kontaktu z panią Kamilą w tej sprawie. Chciałbym jeszcze na koniec zapytać, kto może zostać harcerzem, kto nie może i jak tego dokonać?Harcerzem może zostać każdy, zaczynając od zucha. Zuchy mają już po 6 lat, więc jeżeli tylko taki mały człowiek chciałby iść na zbiórkę zuchową, to oczywiście jest taka szansa, bo praktycznie w każdym mieście drużyny harcerskie i zuchowe działają, więc tutaj nie ma ograniczeń. Nie ma również ograniczeń wiekowych, bo jeżeli ktoś ma 30 lat i stwierdzi, że to harcerstwo jest całkiem fajne, to przy wielu Hufcach działają kręgi instruktorskie albo zespoły instruktorskie, do których można dołączyć. Są też kręgi starszyzny harcerskiej, więc jest tu miejsce dla korzystaliście kiedyś z pomocy GOPR-u w Bieszczadach? Niestety tak. Ale na szczęście dotyczyło to osoby z kadry. Pamiętam, że poszli na wędrówkę i chłopak - pomimo tego że był dobrze przygotowany, nie było żadnego załamania pogodowego - skręcił sobie nogę, a ponieważ poszedł z trochę mniejszymi dziećmi, to była potrzeba, żeby GOPR ściągnął go z gór, bo dzieciaki nie były w stanie mu pomóc. Pytam o to nie bez przyczyny, ponieważ kolejny podcast będzie nagrywany z jednym z oddziałów GOPR-u, który też u nas prowadził Bardzo ich lubimy i są zawsze bardzo pomocni. Chociażby dlatego, że pogoda w górach jest niesamowicie zmienna i kiedy chcę wysłać grupę dzieciaków w góry, a nie jestem stuprocentowo pewna, co do pogody - chociaż dzieciaki są u nas przygotowane na wszystkie sytuacje pogodowe - to, jak dzwonię do chłopaków z GOPR-u, to mówią na przykład, że spokojnie możemy iść, bo u nich jest czyste niebo. W górach pomimo tego że u nas jest piękna pogoda, za drugą górką może lać deszcz. Goprowcy naprawdę nam pomagają, chociażby w taki na zakończenie chciałaby pani coś dodać?Chciałabym powiedzieć, że Bieszczady to cudowne i niezwykłe miejsce. Coraz więcej ludzi chce tam przyjeżdżać i patrzeć, czy ślady watahy są takie, jak to było pokazane w serialu. Chciałabym powiedzieć, żebyśmy wszyscy dbali o to miejsce, zresztą jak o każde. Natomiast Bieszczady mają swój niesamowity urok i po prostu nie zadepczmy się do tej prośby. Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę sukcesu w zrzutce, no i miejmy nadzieję, do zobaczenia w poprzednim w wpisie z serii, Tomek Chołast rozmawiał z Markiem Janikowskim i Piotrem Kuczabem - założycielami Fundacji Singletrack Glacensis o budowaniu singletrackowych tras w Srebrnej Górze. Zapraszamy do słuchania, komentowania i subskrybowania na oraz się nad założeniem własnej zrzutki? Zapoznaj się z informacjami poniżej!Po pierwsze - jak to działa?To proste - wchodzisz na (możesz też skorzystać z aplikacji mobilnej dostępnej w Sklepie Google Play oraz na App Store), podajesz dowolny cel zrzutki oraz kwotę i to wszystko - gotowe. Na utworzoną w ten sposób zrzutkę możesz od razu za darmo i błyskawicznie przyjmować wpłaty - wpłaty księgują się na Twojej zrzutce już w czasie około 1 minuty od ich zlecenia przez wpłacającego! Środki ze swojej zrzutki wypłacasz kiedy chcesz i tak często jak tego potrzebujesz, a dzięki opcji ekspresowych wypłat otrzymasz je na swoje konto w ciągu kilku minut od zlecenia wypłaty! Ważne - utrzymuje się głównie z darowizn - portalu możesz używać w 100% za darmo. Nie pobieramy żadnych obowiązkowych opłat od organizatorów zrzutek ani od wspierających - sprawdź. Po drugie - czy to działa?530 000 zrzutek, ponad 300 000 000 zł zebrane na zrzutkach. Nasi użytkownicy oceniają nas na niemal 5/5 na ponad 2 000 opinii w Sklepie Google Play zobacz opinie i na niemal 9/10 na naszej stronie z ocenami (ponad 2 000 opinii) - sprawdź opinie. Również nasza aplikacja w App Store posiada analogiczne oceny (niemal 5/5). Zrzutki prywatne, np. na prezenty urodzinowe, zrzutki na realizację marzeń, zrzutki projektowe, zrzutki charytatywne, zrzutka na #SerceJulki, która zebrała ponad 1 900 000 zł, zrzutka dla Zhiry - psa-ratownika, która zebrała ponad 70 000 zł w ciągu zaledwie 30 minut - to tylko przykłady. Na zbierasz na dowolne, ustalone przez Ciebie cele!a. Rekordowa zrzutka na ponad 1 900 000 zł:b. Rekordowo szybka zrzutka (ponad 70 000 zł w 30 minut):c. Nasz wybór najciekawszych zrzutek znajdziesz na stronie głównej to jednak przede wszystkim dziesiątki tysięcy zrzutek prywatnych - urodzinowych, wyjazdowych, mających na celu rozliczenie wspólnych inicjatyw i innych. Jeśli chcesz przejrzeć więcej zrzutek - skorzystaj z naszej wyszukiwarki.'Zwykła' to nie wszystko! Ostatnio dodaliśmy nowy serwis w ramach naszego portalu. Zrzutka cykliczna to rozwiązanie dla każdego, kto ma coś do zaoferowania swoim odbiorcom bądź po prostu chce umożliwić chętnym stałe wspieranie swojej zrzutki - oczywiście w modelu subskrypcji. Wspierający wpłacają comiesięczne kwoty na konto organizatorów. Organizatorzy dostają możliwość rozwoju swoich pasji i talentów, a wspierający – wspaniałe nagrody i satysfakcję ze wspierania ciekawych projektów! Brzmi interesująco? Tutaj sprawdzisz jak to cykliczna oraz zwykła zrzutka to też nie wszystko! Dzięki zrzutce patronowanej, zbierzesz pieniądze dla organizacji, z której celami najlepiej się identyfikujesz! Logo wybranej przez Ciebie fundacji/organizacji (wraz z informacją o tym, że objęła ona patronatem Twoją akcję) ozdobi widok Twojej zrzutki. Prowadzisz fundację lub inną organizację? Chcesz, aby użytkownicy mogli zbierać pieniądze właśnie dla Ciebie i na realizację Twoich celów? Dołącz do innych Patronów! Aby dodać swoją organizację, przejdź trzy proste kroki opisane tutaj (w sekcji “Jak zostać Patronem?”).Jeśli nadal masz pytania lub wahasz się czy możesz założyć zrzutkę - napisz!
"Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady!", mówi słynne powiedzenie, które przecież jest tak prawdziwe. Bo gdzie indziej znajdziemy ciszę, spokój, czyste
Przejdź do zawartości na Facebooku na YouTubie O mnie Spis treści Jak znaleźć pomysł na biznesBadanie rynku i testowanie pomysłu na biznesZakładanie firmy i formalnościSkąd wziąć klientów? Marketing i sztuka sprzedażyProwadzenie małej firmy. Wszystko z praktykiFinanse. Co zrobić, żeby zarabiać?Berrolia, czyli o mojej firmieMoje konto Mam dla Ciebie pomysł na biznes. Rzuć wszystko w cholerę i wyjedź w Bieszczady Mam dla Ciebie pomysł na biznes. Rzuć wszystko w cholerę i wyjedź w Bieszczady Za oknem upał. Niejeden z nas chciałby zostawić to biurko, biuro, i jeszcze tego całego szefa – i wyjechać w Bieszczady. Zbierać jagody, piec chleb i galopować na koniu. Oczywiście, zarabiając przy tym na godne i uczciwe życie. Chcesz? Nie dziwię się. Wiele osób już to zrobiło przed tobą. Niektórzy wrócili z podkulonym ogonem. Inni zostali i radzą sobie bardzo dobrze. Wiodą doskonałe życie w najczystszym zakątku Polski. A jeszcze inni zostali, ale się sfrustrowali i opowiadają wszystkim dookoła, jak to w Bieszczadach ciężko. Czym różnią się ci ludzie od siebie? Co powoduje, że jednym wychodzi, a innym nie? I co zrobić, żeby akurat tobie wyszło? Małe wyjaśnienie: w tytule są Bieszczady, ale artykuł dotyczy oczywiście wszystkich ładnych, spokojnych i zielonych miejsc. Wszystkich tych, które tak dobrze wyglądają z perspektywy biurka w korpo, sklepu w galerii handlowej albo okienka w urzędzie. A teraz pora na najważniejsze pytanie: jaki biznes możesz prowadzić w przysłowiowych Bieszczadach? Co tam można robić, żeby się utrzymać? Podejdźmy do sprawy biznesowo. Pomysł na biznes: Agroturystyka Z moich obserwacji wynika, że 80% tych, którzy kiedyś postanowili rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady na końcu i tak prowadzi agroturystykę. Tu jest chyba największa szansa na sukces biznesowy. Ja na pewno, gdybym już jechał w te Bieszczady, postawiłbym na ten rodzaj działalności. Znam w górach sporo ludzi, którzy właśnie w ten sposób oderwali się od miasta. Między innymi jakiś czas temu poznałem Marcina. Był informatykiem w prawdziwej korporacji, w prawdziwej Warszawie. Koło swoich trzydziestych urodzin postanowił, że chce robić w życiu coś innego, coś fajniejszego. Podczas wakacji dogadał się z dzierżawcą jednego ze schronisk, że przyjedzie na początek pracować w kuchni. Potem okazało się, że robił też wszystko inne, od zmywania, przez sprzątanie schroniska po łatanie cieknącego dachu. Przepracował tak dwa sezony, zanim zdecydował się kupić dom. Taki, który w sam raz nadawał się na agroturystykę z widokiem na połoniny. Chociaż Marcin w Warszawie zarabiał sporo, odłożone pieniądze z trudem starczyły na zakup domu w dość kiepskim stanie. Drugie tyle musiał pożyczyć na remont i doprowadzenie obiektu do jakiego-takiego standardu. Agroturystyka Marcina już od dwóch lat działa i ma się dobrze. Jako pomysł na biznes sprawdziła się doskonale. Jako pomysł na dzikie życie – już trochę mniej, bo Marcin i tak pół dnia spędza w internecie, żeby zadbać o odpowiedni marketing, ogarnąć finanse i zamówić wszystko, co jest potrzebne w Bieszczadach. Ofertę noclegów uzupełnia wypożyczaniem rowerów, spływami i gastronomią. Zapytany, mówi, że miał dużo szczęścia. Szczęścia, że udało mu się połączyć kilka rzeczy. Miał odłożone całkiem spore pieniądze na początek. Bez tego nawet nie udałoby mu się zacząć. Praca w schronisku, którą w pewnym momencie przeklinał, pozwoliła mu się nauczyć hotelowego fachu. Bo, jak mówi, to nie jest tak, że bierzesz dowolny budynek, wieszasz tabliczkę „wolne pokoje” i już płynie kasa. Trzeba wiedzieć, czego ludzie potrzebują, co będzie atrakcyjne dla rodziny z dziećmi, a co jest niezbędne, żeby w martwym sezonie przyciągnąć zielone szkoły. Ma umiejętności informatyczne i marketingowe. Jak sam mówi, prawie wszystkich nowych gości ma z internetu. Bez dobrego ogarnięcia mediów społecznościowych, Google Maps i reklam prowadzenie takiej działalności jest teraz praktycznie niemożliwe. Żona Marcina, wraz z kilkoma osobami do pomocy, ogarnia kuchnię. Doświadczenia wielu osób pokazują, że bez tego raczej trudno jest prowadzić zyskowny biznes. Więc jeżeli masz pomysł, żeby pojechać prowadzić agroturystykę, masz spore szanse. Zwłaszcza, jeżeli ogarniasz internety, bo takich jak Marcin ciągle jest niewielu. Nadal większość agroturystyk ogranicza marketing do wrzucenia ogłoszenia na OLX. Ale, o ile nie pracowałeś wcześniej w hotelu albo restauracji, warto się zatrudnić na jakiś czas w takim miejscu, najlepiej już w Bieszczadach. Poznasz ludzi i zobaczysz w praktyce, co jest ważne w takim biznesie. Czy taka praca ma jakieś minusy? Kilka ma na pewno. Raczej nie wyjedziesz na wakacje między kwietniem i wrześniem. Wtedy jest sezon i wtedy masz możliwość odłożenia pieniędzy na resztę roku. Najintensywniej pracujesz w weekendy, bo wtedy inni wypoczywają. To raczej nie jest zajęcie dla osób, które nie bardzo lubią ludzi. Turyści najchętniej wracają w miejsca, gdzie czują się gościnnie przyjęci i gdzie przynajmniej na jakiś czas stają się częścią twojej rodziny. Gastronomia Alternatywą dla agroturystyki jest gastronomia. Jeżeli możesz sobie pozwolić na dużą inwestycję, może to być restauracja. Ale może też być bar, a i moda na food trucki jeszcze nie przeminęła w różnych zakątkach Polski. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli chodzi o naprawdę fajne lokale, to nadal jest mała konkurencja. O ile w Warszawie nie przebijesz się bez naprawdę wyjątkowego pomysłu (żywe koty, kuchnia molekularna, porcje po 0 kalorii i inne takie), to w Bieszczadach nadal trudno znaleźć lokal, w którym nie śmierdzi i w którym schabowy jest z tego roku kalendarzowego. Więc zwyczajna solidna gastronomia nadal ma spore szanse. I tu też namawiam do zdobycia doświadczenia u kogoś, pracując na etacie. Jeżeli prowadziłeś wcześniej choćby kawiarnię w mieście, to znacznie zwiększy to szanse na sukces również poza utartymi szlakami. Firma eventowa Kiedy już turyści pojadą w Bieszczady, bardzo często im się nudzi. Zawsze mnie to dziwi, ale większość osób po prostu nie ma pomysłu na siebie. Jako odpowiedź na takie potrzeby powstało wiele firm eventowych. Ich typowa oferta to: jazdy samochodami terenowymi, wycieczki z przewodnikiem, wypady na Ukrainę, paintball, wycieczki konne, podglądanie dzikich zwierząt spływy górskimi rzekami. Ale są też tacy, którzy wymyślili dla turystów wycieczki drezynami po starych, nieużywanych torach kolejowych. Do takiej działalności potrzebne jest kilka rzeczy. Powinieneś znać się na survivalu, pływać kajakiem i ogólnie umieć robić te rzeczy, które zamierzasz oferować turystom. Bo zanim stworzysz dużą firmę, prawdopodobnie sam będziesz się nimi przez jakiś czas zajmował. Marketing to podstawa. Turyści, którzy się nudzą to łatwy cel, więc konkurencja też jest spora. A tu nie jest jak w agroturystyce, gdzie zawsze dodatkowy obiekt się wyżywi. Tutaj 3-4 dobre firmy są w stanie zaspokoić popyt na takie usługi w całych Bieszczadach – i wtedy trudno się przebić z konkurencyjną ofertą. A może praca online? A może kusi Cię perspektywa, że będziesz robił to samo, co teraz, tylko przez internet i z widokiem na połoniny? W wielu zawodach tak się da, ale nie we wszystkich. Mam znajomych, którzy podjęli taką próbę. Przenieśli się w góry z założeniem, że będą przez internet programować, robić korekty tekstów i grafiki reklamowe. I wiesz co? Kilku z nich faktycznie to się udało. Ale w innych przypadkach okazało się, że chociaż sama praca jest online, to już podtrzymanie relacji z ludźmi wymagają obecności offline. Jeżeli szef warszawskiej firmy reklamowej ma grafika, który pracuje w domu w Warszawie i drugiego, który jest w Bieszczadach, to jak myślisz – komu pierwszemu przydzieli zlecenie? Mnie to na początku zaskoczyło, kiedy się o tym dowiedziałem. No bo przecież tyle się mówi o pracy zdalnej, o mobilności i tym podobnych dyrdymałach. Ale jednak jak chodzi o konkretne, szybkie zlecenie, to okazuje się, że znacznie lepiej się pracuje z kimś, kto w razie czego w ciągu godziny przyjedzie na spotkanie. I nie zastąpi tego rozmowa na skajpie, która się do tego rwie, bo w bieszczadzkich dolinach są problemy z zasięgiem. Ale oczywiście nie ma tego problemu, jeżeli pracujesz w 100% online. Jeżeli od lat Twoi klienci są z innych miast i nawet ich nie widujesz, to nie ma przeszkód, żeby adres „Poznań” zamienić na adres „Wetlina”. A jeżeli nie w Bieszczady? Ok, uczepiłem się tych Bieszczadów. A przecież jest tyle innych, ładnych miejsc. Okazuje się, że z tym wyborem miejsca trzeba bardzo uważać. Bo może być tak, że znajdziesz piękną wieś pod Suwałkami. A w tej wsi znajdziesz piękny dom, z klimatem, nic tylko brać i zapraszać spragnionych wypoczynku mieszczuchów. Tylko że potem znajomi, którzy od dawna obiecywali przyjazd, mówią, że z małym dzieckiem to dla nich za daleko. A innych nie ma, bo jednak z Warszawy jest 300 kilometrów, a w pobliżu nie ma innych dużych miast. I klientów z dużymi portfelami. Z tego powodu na przykład moja ukochana Krynica jakoś nie może się rozwinąć jako ośrodek turystyczny. Bo na weekend z Krakowa trochę za daleko, a jako samodzielna atrakcja przegrywa z Zakopanem. I dlatego na przykład mieszkania na wynajem krótkoterminowy w Krynicy raczej stoją puste. Dwa lata temu sam o mało takiego nie kupiłem i teraz dziękuję Opatrzności. Dlatego, jeżeli chcesz „rzucić wszystko i wyjechać w…”, to najpierw dobrze zastanów się, gdzie. W praktyce takich lokalizacji jest kilka. Wszystko w granicach godziny drogi od dużego, bogatego miasta: Warszawy, Krakowa, Łodzi, Katowic, Wrocławia, Poznania i Gdańska. To są typowe lokalizacje na wyjazdy weekendowe. Wszystko nad morzem – bo ludzie mają prosty mechanizm w głowie. Mówisz „wakacje!”, myślisz „morze!”. Zakopane i Podhale – bo jak ktoś ma dosyć morza, to jedzie w Tatry. Bieszczady – bo mają swoją markę. Sudety – bo blisko jest Śląsk i duże miasta. Mazury – bo tam tradycyjnie jeździ Warszawa, jak już ma dosyć morza i Tatr. Wszystkie inne miejsca omijaj szerokim łukiem. Bo co z tego, że będzie tam ładnie, jak nikt do ciebie nie przyjedzie. To ma oczywiście znaczenie, jeżeli twoja działalność ma się opierać na turystach. Bo strony internetowe możesz równie dobrze robić, siedząc w uroczej wsi pod Piłą. Ale już na masowy ruch turystyczny nie ma tam co liczyć. A tylko taki pozwala utrzymać się finansowo na rozsądnym poziomie. * Uwaga! Startuje kurs Perfekcyjny pomysł na biznes * I jeszcze jedno, ale ważne. Na moim blogu staram się przedstawiać najpopularniejsze pomysły na biznes. Jednak pomysły, które są popularne, mają jedną wadę. Jest w nich spora konkurencja, która ogranicza możliwości zarabiania. Bo nic nie zastąpi biznesu skrojonego na miarę. Takiego, który wykorzystuje TWOJE mocne strony, talenty, doświadczenia i znajomość niektórych rynków. Dlatego postanowiłem zrobić kurs, który pozwoli ci wypracować TWÓJ pomysł na biznes. Taki biznes, który jednocześnie będzie dochodowy będzie nadawał się do rozwijania (mówimy, że taki biznes jest skalowalny) aż do poziomu, który pozwoli ci odejść z etatu i całkowicie się usamodzielnić da się rozpocząć z rozsądną ilością pieniędzy da się zacząć, kiedy jeszcze pracujesz na etacie i możesz go rozwijać tylko po godzinach. Kurs się właśnie produkuje. Grupa pierwszych 100 uczestników dostanie dostęp do niego po obniżonej cenie 146 zł. W tej cenie otrzymasz dostęp również do przyszłych edycji kursu. Bo kurs będzie stale przeze mnie aktualizowany i rozwijany. Jeżeli czytasz mojego bloga to wiesz, że jakość traktuję bardzo serio. To samo będzie dotyczyło kursu. Będzie oparty o moje doświadczenia jako przedsiębiorcy i doradcy od przedsiębiorczości oraz o wyniki rzetelnych badań naukowych. A jeżeli uznasz kurs za nieprzydatny, będziesz mieć zawsze możliwość zwrotu pieniędzy. Warunek jest jeden. Zostaw mi swój adres e-mail, żebym mógł cię dodać do listy przyszłych uczestników. Tylko pierwsze 100 osób z tej listy będą miały dostęp do kursu po obniżonej cenie. Jeżeli masz pytania dotyczące kursu, napisz do mnie bezpośrednio na maila michal@ Artykuły o podobnych tematach Michał Mackiewicz2020-03-09T20:57:22+01:00 doktor habilitowany ekonomii, profesor UŁ, seryjny przedsiębiorca, twórca produktów fizycznych i online, inwestor w nieruchomości Tytuł Page load link
Magiczne Bieszczady; Rozpoczynamy od regionu, który przychodzi na myśl co drugiej osobie, która chce się uwolnić od szarej codzienności i problemów. Hasło “rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady” już na stałe wpisało się w podróżowanie, związane z tym właśnie regionem. Odkryj: Bieszczady - gdzie pojechać i co zobaczyć?
Pomnik z drzewa dębowego to dzieło Piotra Zbrożka z Przemyśla. Konstrukcja bardzo dobrze wkomponuje się w stanowi wymiar historyczny i symboliczny. Poświęcona jest ludziom walczącym o września odbędą się uroczyste obchody odsłonięcia pomnika. Pomnik przedstawia uskrzydlone wrota, stanowiące bramę do wolności, przez które widać najwyższy szczyt polskich Bieszczadów – Tarnicę. Rzeźbę z naturalnych materiałów wykonał Piotr Zbrożek, artysta z Przemyśla. Konstrukcja, która bardzo dobrze wkomponuje się w krajobraz, nawiązuje do sztuki budowlanej tych terenów. Idea pomnika ma wielowymiarową symbolikę. Stanowi ona wymiar historyczny i symboliczny. Rzeźba poświęcona jest ludziom walczącym o wolność w czasach PRL i stanowi symbol Bieszczadów jako krainy wolności. Budowla ważny 10 ton, a do jego wykonania zużyto ponad 10 metrów sześciennych. Jego wysokość przekracza 6 metrów. Piotr Zbrożek pracował nad wykonaniem tej rzeźby ponad 4 miesiące. CZYTAJ TAKŻE: Ryk jeleni prześladuje turystów w Bieszczadach. Czy jest się czego bać? Pomysł budowy pomnika w Wołosatem Pomysł budowy pomnika zrodził się kilka lat temu. Wszystkie starania udało się zakończyć w roku okrągłej 40. rocznicy podpisania porozumień ustrzycko-rzeszowskich, które zakończyły strajki rolników w Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie. Porozumienie podpisano 19 lutego w Rzeszowie, a już 20 lutego 1981 roku akceptowano umowę między strajkującymi rolnikami, a władzami PRL w Ustrzykach Dolnych. To czwarte po Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu Zdroju, porozumienie społeczne zawarte w latach 1980 i 1981. Odnosiło się do problemów wsi i rolników, ale miało również charakter egzystencjalny. Żądanie rejestracji NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych spełniono 12 maja 1981 roku. Bieszczady zawsze kojarzyły się z wolnością. Były i jeszcze wciąż są schronieniem dla ludzi, którzy jej poszukują, a realizację tej idei odzwierciedla się w haśle „Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady”. Uroczystości odsłonięcia pomnika Uroczyste odsłonięcie pomnika poświęconego Ludziom Wolności i Solidarności z Bieszczad – Walczącym o Wolność, Godność i Suwerenną Polskę odbędzie się 25 września. O godzinie 10:00 wydarzenie zostanie zainaugurowane mszą świętą w kościele pw. św. Anny w Ustrzykach Górnych. Następnie, około godziny 12:15, nastąpi odsłonięcie rzeźby. Zgromadzeni goście przejdą symbolicznie przez bramę Wolności i zapalą Ogień Wolności. Autor: Kamil Mielnikiewicz W Bieszczadach powstał pomnik upamiętniający ludzi wolnych W Bieszczadach powstał pomnik upamiętniający ludzi wolnych KQsF5.
  • 99rx0mar7h.pages.dev/350
  • 99rx0mar7h.pages.dev/249
  • 99rx0mar7h.pages.dev/275
  • 99rx0mar7h.pages.dev/316
  • 99rx0mar7h.pages.dev/221
  • 99rx0mar7h.pages.dev/40
  • 99rx0mar7h.pages.dev/317
  • 99rx0mar7h.pages.dev/173
  • 99rx0mar7h.pages.dev/385
  • rzuć wszystko i wyjedź w bieszczady