Michał Olszański nie będzie już gospodarzem „Pytania na śniadanie” w TVP2 - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. Kierownictwo TVP uzasadnia to "zmieniającą się formułą programu".

Fot.: akpa Fot.: archiwum SE Fot.: akpa Fot.: akpa Fot.: akpa Fot.: akpa Fot.: akpa Fot.: akpa Zobacz następną galerię Ostatni odcinek Przyjaciółek. Anka wróci do Pawła, ale nie przyzna się do zdrady Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Antek Olszewski Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna Michał Olszański zaakceptował partnera syna
Nie żyje Tadeusz Olszański. Smutną informację przekazała Polska Agencja Prasowa. 22 września zmarł Tadeusz Olszański, wybitny dziennikarz, sprawozdawca z sześciu igrzysk olimpijskich.
Michał Olszański przełamuje tabu! Dziennikarz i prezenter radiowej Trójki i TVP 2 w jednym z ostatnich wywiadów opowiedział życiu prywatnym i o orientacji seksualnej swojego syna. Nie ukrywa, że między nim i Antkiem dochodziło do konfliktów. Jak dziś wyglądają ich relacje? Jakie relacje łączą dziś Michała Olszańskiego z synem Antkiem? Michał Olszański o orientacji syna Dziennikarz i prezenter wyznał, że na początku trudno było mu pogodzić się z orientacją seksualną swojego dziecka. Prezenter zaznacza, że był to proces. Nic nie wydarzyło się z dnia na dzień. „Długie rozmowy z Magdą na ten temat, docieranie do tego, żeby bez napinania się stwierdzić, że mój syn nie jest heteroseksualny i żeby on czuł, że wciąż ma we mnie wsparcie, żeby był szczęśliwy”, mówił w wywiadzie dla O wiele łatwiej przyszło to jego żonie, która od dłuższego czasu wszystkiego się domyślała. „Nie od razu to zaakceptowałem”, wyznaje. Między ojcem i najmłodszym synem często dochodziło do konfliktów i nieporozumień. „Od małego był zabawnym, przebierającym się dzieckiem. Kiedy dotarło do mnie, że jest gejem, zacząłem się zastanawiać, jak sobie z tym dać radę. Nie ukrywam, że miałem z Antkiem konflikty na tle tego, jak wygląda, jak się ubiera”, dodaje. W końcu nastąpił przełom. „Potem mi szalenie zaimponował, bo gdy odkrył przede mną tę swoją tożsamość, poczułem, że dojrzał. Antek był zawsze otyłym dzieckiem, a narzucił sobie taki reżim i tak pięknie schudł, że byłem pod ogromnym wrażeniem tej jego determinacji”, dodaje Michał Olszański. Dziś dziennikarz w pełni akceptuje i ceni partnera Antka. A jak wyglądają jego relacje z synem? „ Dziś ma 38 lat, jest przystojnym facetem, ogarniętym, bez maniery zachowania, w znakomitym, partnerskim związku. Myślę, że gdy człowiek przeżyje to we własnym domu, z bliskimi, to jest cenne doświadczenie, zmierzenia się ze swoimi odwiecznym stereotypem, który masz. Nie mam teraz żadnego problemu z tym, że mój syn jest gejem, nie psuje to naszej relacji ojciec-syn”, mówi Michał Olszański. Wyznał, że ani on, ani jego syn nigdy nie doświadczyli krytycznych komentarzy pod swoim adresem. Fot. ONS Fot. Akpa
Michał Olszański został zwolniony w 2020 roku / Agencja FORUM Jego miejsce w programie zajęli Mirosław i Urszula Rogalscy, którzy prowadzą "Magazyn" do dzisiaj. Okazuje się, że i ich Czujesz się już "starą wygą" polskiego dziennikarstwa? Mam chwilami taką refleksję. Myślę sobie, że zmieniają się szefowie, scenografia "Pytania na śniadanie", czy prowadzące, które pojawiają się u mego boku, a ja wciąż ten sam (śmiech). Wpasowałem się w ten format telewizji śniadaniowej, jest mi tu dobrze, ale czasem zadaję sobie pytanie, na czym polega ten mój sukces. I jaka jest odpowiedź? Mogę powiedzieć tylko, albo aż tyle, że trafiłem w dziesiątkę. Przyszedłem do "Pytania" z mocno znaną twarzą z "Ekspresu reporterów". Zastanawiałem się i chyba nie do końca na początku wierzyłem, że to się da pogodzić. A jednak się udało. To jak obecnie wygląda "Pytanie", jego formuła, charakter, daje nam, czyli całemu zespołowi, dużo satysfakcji. W każdym wydaniu zdarzają się ważne, istotne rozmowy, wymagające dobrego warsztatu. Współpraca z moją obecną partnerką antenową, czyli Moniką Zamachowską, pod tym kątem układa nam się znakomicie. Dajemy sobie ogromne poczucie bezpieczeństwa, a to przy takich rozmowach jest bardzo ważne. Nie da się ukryć, że jesteście najstarszą parą tego programu. Myślisz, że w polskich mediach zacznie obowiązywać ten trend, że im prezenter starszy, tym lepszy? Mam taką nadzieję. Zwłaszcza w programach newsowych, czy tych o charakterze talk-show lub interwencyjnych. Cieszę się, że wśród dziennikarskiej i prezenterskiej młodzieży, która rzecz jasna jest potrzebna i naturalną koleją rzeczy jest to, że pojawia się na wizji, jest też kilku dziennikarzy starej daty, którzy mają swoje lata jak Tadeusz Sznuk, Karol Strasburger, czy był Andrzej Turski, którego bardzo brakuje. Udaje się przekonać widzów? Czuję to w relacjach, w tym jak ludzie ze mną rozmawiają, jak ciepło i fajnie jestem odbierany. To taki rodzaj popularności, który mi nie przeszkadza. To nie jest rzucanie się małolat na szyję swojego idola, pisk i selfie, tylko na ogół fajna rozmowa, a często podziękowania za reportaże w "Ekspresie reporterów". Wielu osobom wciąż wydaje się, że jestem ich autorem, więc muszę tłumaczyć, że ja tylko prowadzę ten program, że za tymi materiałami stoją inni znakomici dziennikarze. Nie uwiera cię fakt, że dajesz twarz telewizji publicznej, która od kilku lat nie jest postrzegana jako neutralna? Nie wstydzisz się tego, co się w niej dzieje, jak prezentuje się pewne tematy? To rzeczywiście jest trudne, dlatego, że w szeregach moich znajomych, często padają takie pytania: "Co robisz w tej telewizji?", "Dlaczego jeszcze z niej nie odszedłeś?". Miałem taką osobistą refleksję po odejściu z Trójki Jurka Owsiaka. Bardzo mi się ta jego decyzja nie podobała, uważam, że zareagował zbyt emocjonalnie. Uważałem, że on mając swój godzinny program, w który nikt mu nie ingerował, powinien go prowadzić do momentu aż ktoś mu nie podziękuje, bo dzięki temu miał przestrzeń do kontaktu ze swoimi fanami. Ta moja osobista refleksja, o której wspomniałem, polega na tym, że ja też postawiłem sobie taką granicę, że dopóki mogę spojrzeć w lustro, nie naginać się, to mogę być zarówno w TVP, jak i w Trójce. Moja żona Magda jest moim bardzo surowym recenzentem, który potrafi powiedzieć mi wprost, że zrobiłem coś dobrego albo, że dałem d…Do tej pory udało mi się i mam nadzieję, że nadal będzie udawać, aby nie naginać się do czegoś, co nie jest moje. Jestem dumny ze swojej audycji w Trójce, czyli "Godziny prawdy", w "Pytaniu", czy "Ekspresie reporterów" nie podejmujemy tematów politycznych, nie jesteśmy propagandą czegokolwiek. O tym, że ludzie coraz częściej nas wybierają, świadczą też słupki oglądalności, które idą w górę i coraz częściej jesteśmy na równi z nasza konkurencją, czyli programem "Dzień dobry TVN". To, co odpowiadasz znajomym, gdy pytają? Mówię, że jestem dziennikarzem, który dba o swój wizerunek i dopóki mogę robić to, co robię a zawsze będę uważał, że robię fajne rzeczy, to robię. Wiesz, co napawa mnie dumą? Fakt, że w "Pytaniu" przez ostatnich kilka sezonów udało nam się wyadoptować kilkadziesiąt zwierzaków, czego nie dokonał żaden inny tego typu program. Z Trójką też jest tak prosto? Słupki szybują mocno w dół, a słuchaczy oburzają kolejne zmiany, czy audycje. Ty sam rok temu zabrałeś głos, gdy zwalniano Artura Andrusa i Roberta Kentereita. Ten proces zwolnień, który jest w Trójce kontynuowany od dwóch lat, mnie także oburza. Mamy od kilku tygodni kolejną, trudną sytuację. Chodzi o nie przedłużenie umowy naszej koleżance Annie Rokicińskiej. Zarzucono jej konfliktowość, co jest dziwne, bo Ania jest w zarządzie związku zawodowego i jej rolą było, aby pewne rzeczy ustalać, czy krytykować. Wydawało nam się, że nasze próby dogadania się z obowiązki prezesa, które odbyło się w ostatnim czasie były dobre i ustaliliśmy, że my, czyli stara ekipa i nowi ludzie, którzy przyszli do Trójki, będziemy współpracować i się wspierać, a tymczasem mija kilka tygodni i mamy kolejne bolesne uderzenie. Trudno mi powiedzieć w tym momencie, jak będzie wyglądała przyszłość Trójki. Mam wrażenie, że w tym wszystkim zapomina się głównie o słuchaczach. To mnie boli najbardziej. To, że mamy obecnie najniższe wyniki słuchalności od czasu, kiedy są mierzone, to wymowny znak. Według mnie to powinien być dzwonek alarmowy dla kierownictwa spółki. A jak skomentujesz nazwanie prof. Bartoszewskiego "bydlakiem" przez gościa audycji Wojciecha Reszczyńskiego? To zaczyna być coraz trudniejsze do zaakceptowania. Co chwila pojawia się coś, za co ja płonę ze wstydu. Była już obrzydliwa audycja Wojciecha Cejrowskiego adresowana do grubych kobiet, były nieładne teksty Marcina Wolskiego, audycja o uchodźcach prowadzona przez Macieja Pawlickiego z Jerzym Grunwaldem jako gościem, której również miałem dosyć już po kilku pierwszych minutach, czy teraz nazwanie prof. Bartoszewskiego "bydlakiem". To jest coś, co trudno zrozumieć, zaakceptować. Dziwi mnie, że kierownictwo w żaden sposób na to nie reaguje, a jeśli już reaguje, jak w tym ostatnim przypadku, to z opóźnieniem. Hulaj dusza, piekła nie ma. To oznacza, że na antenie można powiedzieć każdą głupotę i nie ponosić z tego powodu żadnych konsekwencji. Nie boisz się o tym głośno mówić? Krytykować? Nie boję się, bo uważam, że jestem dojrzałym mężczyzną, który od 25 lat pracuje w tej stacji. Trójka, to również moje dotychczasowe osiągnięcia, sukcesy. Byłoby dziwne gdybym nie chciał mówić o radiu, które jest dla mnie istotne i którego markę przez tyle lat budowałem i które niestety na przestrzeni kilku ostatnich lat traci słuchaczy. To jest czas według mnie na stworzenie programu naprawczego. Trzeba zbadać, kto teraz słucha Trójki, kto jeszcze niedawno jej słuchał i wyciągnąć z tego pewne wnioski, bo kiedy jak nie teraz? Zatrzymamy się, gdy słuchalność spadnie poniżej 2,5 proc. albo do zera? Wspomniałeś o męskiej dojrzałości. Czym ona dla ciebie jest? Męska dojrzałość oznacza według mnie wbrew pozorom więcej wątpliwości. Nie jest tak, że z wiekiem człowiek wie więcej. Owszem ma doświadczenie, ale życie uczy pokory i pokazuje, że czasem trzeba zrobić krok w tył, zastanowić się, stwierdzić, że to nie jest tak, że może mam tylko 10 proc. racji. Ja sam coraz częściej patrzę na argumenty innych i nie od razu je skreślam. Jestem w dojrzałym, długo trwającym związku. To też w tej męskiej dojrzałości jest ważne, bo wiem, że chcę z tą "babą" spędzić ostatnie, fajne lata mojego życia. Moja dojrzałość to również odpowiedzialność za ojca, który ma 89 lat i choć wciąż dobrze się trzyma, mam świadomość, że dobiega kresu swojego życia. Mam dwóch synów, dwie wnuczki i mam poczucie, że jestem stabilizującą częścią tej rodziny. Zawsze mogą się zwrócić do mnie w trudnej sytuacji a ja dam im wsparcie. Podobno z wiekiem człowiek łagodnieje… Ja nigdy nie byłem ostry w swoich ocenach, ale rzeczywiście postrzegam świat nieco łagodniej. Nie wpadam w ekstrema, staram się korzystać z życia. To też moim zdaniem ogromna umiejętność, aby nie przegapić fajnych szans. Interesują mnie ludzie i świat, dlatego co jakiś czas muszę wyjechać. Mam ten komfort, że nie muszę myśleć dużo o finansach. Nie jestem przesadnie bogaty, ale mam na koncie pieniądze, które pozwalają mi egzystować na takim poziomie, na którym mogę pozwolić sobie na przyjemności, takie jak podróże, narty, a nawet lekkie fanaberie, bo na 60 urodziny kupiłem sobie Mustanga Cabrio. Zaszalałem (śmiech) i teraz jak jadę w ciepły dzień przez Warszawę, to mam poczucie, że jestem szczęśliwym facetem. Dopadł cię kryzys wieku średniego? Właśnie wtedy, gdy kończyłem 60 lat. Jestem z tego pokolenia, które ten wiek kojarzyło głównie z emeryturą i przychodnią. Dziś to się zmieniło. Facet po 60, a nawet 70 jeszcze wiele może zrobić i wiele swoich marzeń spełnić. Był taki moment, gdy przekraczałem tę magiczną 60, że przyglądałem się sobie i temu, czy przechodzę już na tę drugą stronę lustra, czy nie. Stąd pomysł z Mustangiem Cabrio (śmiech). A tak na poważnie to myślę, że wiele mam w tym swoim życiu poukładane, cieszę się, że mogę być w miarę sprawnym. Ze strony mojej telewizyjnej partnerki Moniki Zamachowskiej mam ostry nacisk w sprawie mojej nadwagi. Jeden problem ma w swoim domu ze swoim mężem, czyli Zbyszkiem Zamachowskim, drugi w studiu, więc goni i jego, i mnie. Stara się dbać o dobry wizerunek naszej pary, sama dba o siebie, więc i mnie motywuje. Biorę sobie to głęboko do serca, ale nie jest to proste. Kryzys wieku średniego, to często skok w bok. Miałeś taką pokusę? Gdy popatrzyłem na kilku znanych mi z show-biznesu starszych panów, którym odbijała palma i swoje związki rozbijali, idąc w ramiona młodszych kobiet, to bardzo często w duchu myślałem sobie: "Michał, żeby ci się to nie przytrafiło". Owszem, jako facet, sam się czasem obejrzę za przechodzącą obok pięknością, reaguję na wdzięki kobiece, komplementuję kobiety i dziewczyny w naszym zespole, ale jestem świadomy tego, że mam wypracowane w sobie mechanizmy i nie stanie się tak, że skoczę w bok. Mam taki wewnętrzny kręgosłup moralny, który już dawno temu powiedział mi, ile jest wart mój związek z Magdą, moją żoną. Ile sobie wzajemnie oferujemy, że to jest coś, co jest ponadczasowe. Myślę, że fajnie jest wspólnie się zestarzeć, akceptować takimi, jakimi jesteśmy, ze swoimi wadami, zaletami, w naszym domu i ogrodzie, nad którym wspólnie pracowaliśmy, ze szwędającymi się po nim zwierzakami. Czasem też nie do końca rozumiem, co takiego dzieje się z tymi facetami, którzy spędzając sporo lat ze swoimi żonami, nagle odstawiają je na bok i wybierają "młodszy model". Może chodzi o seks? Seks jest ważny, ale nie najważniejszy. Ważne jest to, żeby ludzie chcieli zasypiać obok siebie, przytulać się, rozmawiać i po prostu być. Czy warto dla chwili uniesienia i zapiania koguta, zostawiać swój kurnik, w którym było ciepło, przyjemnie, gdzie czułeś się bezpiecznie? Jak facet wchodzi na taką nową drogę, w tym dojrzałym wieku, to uważam, że to poczucie bezpieczeństwa traci. To jest ciągłe skakanie nad poprzeczką, przymus udowadniania, że się nadaje, że tej młodej niewiaście podoła. A może tajemnica twojego udanego i wieloletniego związku, to droga, jaką przeszliście? Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Przeszliśmy moje aresztowanie ze względu na moją działalność opozycyjną, sześć tygodni po tym, jak urodził się mój młodszy syn, ciężkie sytuacje z chorobami rodziców i brata Magdy, perturbacje związane ze starszym synem, który wpadł w złe towarzystwo. Dziś i z Janka, i z Antka jestem bardzo dumny. Dają sobie radę, są sobie bliscy, wspierają się. To mnie cieszy, bo wiem, że jest wiele dzieciaków, które się z rodzicami nie dogadują. Odjeżdżają w siną dal i nie mają ze starymi kontaktu. A moi synowie mają swoje drogi, ale też po drodze im do nas. Twój młodszy syn jest gejem. Jak to przyjąłeś? Nie od razu to zaakceptowałem. Od początku z kolei zaakceptowała to i wyczuwała Magda. Od małego był zabawnym, przebierającym się dzieckiem. Kiedy dotarło do mnie, że jest gejem, zacząłem się zastanawiać jak sobie z tym dać radę. Nie ukrywam, że miałem z Antkiem konflikty na tle tego, jak wygląda, jak się ubiera. Potem mi szalenie zaimponował, bo gdy odkrył przede mną tę swoją tożsamość, poczułem, że dojrzał. Antek był zawsze otyłym dzieckiem, a narzucił sobie taki reżim i tak pięknie schudł, że byłem pod ogromnym wrażeniem tej jego determinacji. Dziś ma 38 lat, jest przystojnym facetem, ogarniętym, bez maniery zachowania w znakomitym, partnerskim związku. Bardzo cenię i lubię jego partnera. Myślę, że gdy człowiek przeżyje to we własnym domu, z bliskimi, to jest cenne doświadczenie, zmierzenia się ze swoimi odwiecznym stereotypem, który masz. Nie mam teraz żadnego problemu z tym, że mój syn jest gejem, nie psuje to naszej relacji ojciec-syn. Jak się o tym dowiedziałeś? Antek przyszedł i powiedział "Tato jestem gejem"? Nie był to jeden dzień, jedno stwierdzenie. To był proces. Długie rozmowy z Magdą na ten temat, docieranie do tego żeby bez napinania się stwierdzić, że mój syn nie jest heteroseksualny i żeby on czuł, że wciąż ma we mnie wsparcie, żeby był szczęśliwy. Pojawiały się jakieś komentarze? Wiesz, że nie. Nie było dziwnych uwag w moją stronę, w stosunku do tego, że to zaakceptowałem. Antek też niczego takiego nie doświadczył. Wspomniałeś o potrzebie podróżowania. Gdzie teraz chcesz wyruszyć? Razem z Magdą dwa razy byliśmy na Zanzibarze. To takie miejsce, gdzie obydwoje zawsze podejmowaliśmy ważne decyzje. Być może za dwa albo trzy lata, kiedy będę musiał się zastanowić, co dalej, czy to czas przejścia na emeryturę i pożegnania się z radiem, również tam pojedziemy. Poza tym chciałbym zafundować mojej żonie podróż do Australii, gdzie sam już byłem. A najbliższą wyprawą będzie chyba Kenia. Słyszałem o tym miejscu wiele dobrego. Coraz częściej ciągnie nas do organizowania sobie takich wypraw nie do końca zorganizowanych, z wykorzystaniem biura podróży. Ostatnio tak zwiedzaliśmy Sycylię. Mieliśmy klepnięty tylko samochód i pierwszy nocleg, a potem był totalny spontan. Czujesz, że rzeczywiście nadchodzi ten czas emerytury? Wiem, że mam jeszcze dużo energii do różnych działań. O emeryturze myślę w kontekście tego, że są pewne granice funkcjonowania w mediach publicznych. Daję z siebie to, co potrafię zarówno w Trójce, jak i TVP2, ale wiem, że jestem wartościowy, dopóki kierownictwo będzie miało takie wrażenie. Dopóki to, co robię będzie doceniane, to będę to robił. Muszę mieć w sobie margines i świadomość, że może ktoś w pewnym momencie poczuje, że nie jestem już wartością i wtedy powiem "dziękuję". Nie będę walczył do upadłego. Wtedy zajmę się realizacją innych zawodowych i prywatnych wyzwań. Skoro oddałem kawał życia radiu i telewizji, robiłem to z uczuciem, to mam poczucie, że zasługuję na dobre traktowanie. I mam nadzieję, że na dobre rozstanie i pożegnanie również. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Prowadzący Michał Olszański postanowił jednak sprawdzić jej wiedzę. "Siedem razy osiem" który zastawił jego auto. "Wspaniałe społeczne zachowanie" "Zakazany owoc", odc. 336: Ender
​Michał Olszański (64 l.) długo dorastał do roli ojca. Przez lata na pierwszym miejscu stawiał pracę i przegapił moment, gdy jego synowie najbardziej potrzebowali wsparcia. Kryzys dopadł także jego małżeństwo. Żona Magda to pana lustrzane odbicie? Michał Olszański: - Wręcz odwrotnie - bardzo różnimy się pod względem charakterów. Taka relacja oparta na przeciwieństwach jest fascynująca i daje szansę na długi związek, ale pod jednym warunkiem - umiejętności wychodzenia z konfliktów i kryzysów. Jako ekstrawertyk, lubię kontakt z ludźmi. Moja żona jest zaś introwertyczna, nie prowadzi bujnego życia towarzyskiego, dobrze się czuje w otoczeniu ukochanych zwierząt, wolny czas spędza w ogrodzie. Te nasze zainteresowania się rozchodzą, ale na szczęście mamy też wspólne. Jesteście małżeństwem od 42 lat. Jak można uzyskać taki wynik? - Moim zdaniem są trzy filary miłości. Po pierwsze, nie można się ze sobą nudzić, trzeba wciąż się czymś zaskakiwać. Po drugie, ważna jest umiejętność pokonywania kryzysów. Trzecim filarem jest erotyka. Nie wyobrażam sobie związku, w którym dwoje ludzi nie chce się do siebie przytulić. Choć oboje jesteśmy po 60., wciąż to pragnienie jest u nas żywe i istotne. Uważam, że relacje rozpadają się wówczas, gdy ludzie za bardzo poświęcają czas sprawom organizacyjnym, a zapominają, że istotą jest uczucie, a jeżeli tak, to także wzajemne pożądanie. Żona zarzucała panu kiedyś, że nie był dobrym ojcem... - To prawda i jest w tym trochę racji. Byliśmy bardzo młodymi ludźmi, gdy urodził się Janek. Miałem wtedy 24, a Magda 22 lata. Dzięki pomocy rodziców udało nam się to wszystko poskładać. Potem przyszedł dla naszej rodziny dobry czas: zamieszkaliśmy na Ochocie, chłopcy uczęszczali do fajnej szkoły, ja pracowałem w SOS - Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii, najpierw jako wychowawca, a potem dyrektor tej placówki. Zawód był moją pasją. W 1983 roku został pan aresztowany... - Zamknęli mnie po rozbiciu naszej siatki Solidarności. W więzieniu w Poznaniu spędziłem cztery miesiące. Magda została wtedy sama z malutkim dzieckiem. Ten czas bardzo wzmocnił nasze rodzinne więzi, skłonił mnie do przemyśleń i refleksji, co jest dla mnie najważniejsze. Był jeszcze jeden kryzysowy moment, kiedy przeprowadziliśmy do naszego wymarzonego domu pod Piaseczno. Właśnie odszedłem z oświaty, byłem pochłonięty nową pracą i trochę wypuściliśmy z rąk sprawy związane z dziećmi. Kręciłem się na szalonej karuzeli życia, nie zauważając, co jest istotne, a co mniej. Cenę za to zapłacił mój starszy syn Jan, który popadł w tarapaty. Na szczęście szybko się pozbierał i dziś jest odpowiedzialnym facetem, prowadzącym własny biznes i kochającym ojcem moich wnuczek. Jestem z niego bardzo dumny. W wychowaniu dzieci pomagali wam dziadkowie? - Tak. Rodzice Magdy byli skoncentrowani na wnukach: zabierali je do siebie, wspierali nas organizacyjnie i finansowo. Dzięki teściowi wybudowaliśmy dom w Chyliczkach. Mogliśmy też wyjeżdżać na saksy, żeby dorobić, bo wiedzieliśmy, że dziadkowie zaopiekują się naszymi pociechami. Z kolei moi rodzice pilnowali rozwoju intelektualnego dzieciaków, podrzucali im np. ciekawe książki. A pan jakim jest dziadkiem? - Postawiliśmy z żoną sprawę jasno. Nie bierzemy dyżurów przy wnukach. Ale jesteśmy z nimi bardzo zżyci, uwielbiamy razem spędzać czas. Dziewczynki miały niedawno swoją pierwszą samodzielną "nocowankę" w naszym domu i bawiliśmy się fantastycznie. Obie są wspaniałe, mądre i piękne. Nadia ma 9 lat i jest utalentowana sportowo, a Liwia ma 4 i jest przeuroczą dziewczynką. Pana młodszy syn jest gejem. Trudno się było panu pogodzić z orientacją syna? - Przykład naszej rodziny pokazuje, że można się tym zmierzyć spokojnie, etapowo, co nie znaczy, że zupełnie bez problemów. Między mną a Antkiem nie brakowało konfliktów. Dla każdego ojca, heteroseksualnego mężczyzny, taka konstatacja, że dziecko jest homoseksualne, to temat do przepracowania. Nie odbywa się to na pstryknięcie palcami. Większość z nas liczy, że będzie jakaś kontynuacja rodziny, myśli sobie, że wszystko ułoży się normatywnie, a w tym przypadku jest inaczej. Dziś jestem z Antka bardzo dumny, cieszę się, że świetnie funkcjonuje, jest w fajnym przyszłościowym związku, jest szczęśliwy. Teraz wiem, że to temat, o którym trzeba głośno mówić, aby pomóc innym rodzinom się z tym zmierzyć. Kiedy okazuje się, że syn czy córka jest homoseksualna, na pewno nie warto krzyczeć, mówić: "precz", bez względu na światopogląd, czy kwestie związane z religią, ale rozmawiać, próbować zrozumieć. Jak pan się relaksuje? - Kochamy z Magdą nasz ogród - ona jest specem od doglądania roślin, a ja od cięższych prac: koszenia trawy, obcinania gałęzi. W pobliżu domu jest rzeka Jeziorka, która wygląda niezwykle malowniczo, zwłaszcza latem, gdy przepływa nią mnóstwo kajaków. Takie widoki pozwalają mi się zregenerować. Oboje z żoną jesteśmy bardzo aktywni, lubimy turystykę kajakową, ja jeżdżę na nartach, a raz w roku wybieramy się na egzotyczną wyprawę. Jakiś czas temu na Zanzibarze zrobiłem kurs nurkowania i odtąd ten sport stał się moją pasją. Naszą wielką miłością są też zwierzęta, które są u nas w domu od zawsze. Teraz rezydentami są psy Jaromir i Lufa, koty oraz papuga. Rozmawiała: Kinga Frelichowska *** Zobacz więcej materiałów:
Najmłodszy debiutant w reprezentacji Polski Rekordzista w liczbie strzelonych bramek Prawdziwa legenda Życie jak dobry mecz to pełna pasji opowieść o fu Michał Olszański został zwolniony z roli prowadzącego Pytanie na Śniadanie. Ta decyzja zszokowała nie tylko widzów, ale i samego prezentera, który przez dziesięć lat współtworzył program. Dziennikarz nie kryje rozczarowania formą, w jakiej dowiedział się o utracie pracy. Jak tłumaczy się szefostwo Telewizji Polskiej? Zwolnienie Michała Olszańskiego z prowadzenia Pytania na Śniadanie było niemałym zaskoczeniem - również dla samego głównego zainteresowanego, który o decyzji szefostwa Telewizji Polskiej dowiedział się właściwie z dnia na dzień. Taka forma pożegnania się z nim po 10 latach pracy nad popularną śniadaniówką mocno rozczarowała Olszańskiego. Michał Olszański komentuje zwolnienie z Pytania na Śniadanie Michał Olszański skomentował swoje zwolnienie w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Nie mam pretensji o to, że szefostwo nie widzi mnie w nowym układzie programu. Mam żal o sposób pożegnania się ze mną. Pięciominutowa rozmowa na pożegnanie z kimś, kto współtworzył ten program, to moim zdaniem niezbyt eleganckie rozwiązanie - powiedział Olszański. Co na to Telewizja Polska? Stacja wydała oświadczenie, z którego wynika, że zwolnienie Michała Olszańskiego nie miało - jak się spekuluje - podstaw politycznych. Pytanie na Śniadanie jest najpopularniejszym programem śniadaniowym w Polsce, co oznacza, że wciąż musi się rozwijać i zaskakiwać widzów. Jesteśmy świadomi, że widownia »Pytania na śniadanie« jest coraz młodsza i oczekuje prowadzących, którzy zdynamizują program. Stąd zmiany w audycji - czytamy w oświadczeniu. Mamy rozumieć, że Olszański, który 29 lipca kończy 65 lat, zrobił się po prostu za stary? Autor: WBF Zobacz też:
Michał Olszański ożenił syna. kawi 2010-10-11 12:50. Czy ten artykuł był ciekawy? Podziel się nim!

Od dwóch lat matka prezentera "Pytanie na śniadanie" była przykuta do wózka inwalidzkiego. Niedawno zmarła, a dziennikarz, choć sam cierpi po stracie mamy, stara się wesprzeć AKPAW 2013 roku Barbara Olszańska przeszła udar mózgu i od tego czasu poruszała się na wózku inwalidzkim. Wymagała również stałej opieki lekarzy i najbliższych. W tych trudnych chwilach seniorka mogła liczyć na syna. O trosce jaką dziennikarz "Magazynu Ekspres Reporterów" obdarzył w tym czasie mamę, wypowiedziała się jego telewizyjna partnerka.– _Michał jest bardzo dobrym człowiekiem. Zajmował się swoją niedołężną starszą mamą z wielką miłością. Wiele osób w podobnej sytuacji tego nie robi, nawet ci, którzy uważają się za katolików _– wyznała w „Dobrym Tygodniu” Anna Popek – _Poza tym jest też wspaniałym bratem, świetnym ojcem i dziadkiem. A w pracy człowiekiem niezwykle uczciwym i miłym dla każdego, nie tylko dla dyrektora, bo to każdy potrafi, ale także sprzątaczki, stróża, czy w ogóle osób słabszych. On ewangelizuje, nie wiedząc o tym _– tygodnie temu mama dziennikarza umarła. Prezenter porannego programu "Dwójki" swój czas poświęca teraz na wspieranie taty, pisarza Tadeusza Olszańskiego. Pomagają mu w tym żona, która jest terapeutką oraz synowie – Jan i Olszańskiego została pochowana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyli jej koledzy z Szarych Szeregów, do których należała podczas II wojny światowej. AKPA Michał Olszański Źródło: AKPAOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

z1N1.
  • 99rx0mar7h.pages.dev/93
  • 99rx0mar7h.pages.dev/263
  • 99rx0mar7h.pages.dev/173
  • 99rx0mar7h.pages.dev/202
  • 99rx0mar7h.pages.dev/163
  • 99rx0mar7h.pages.dev/78
  • 99rx0mar7h.pages.dev/221
  • 99rx0mar7h.pages.dev/195
  • 99rx0mar7h.pages.dev/337
  • michał olszański i jego synowie